Majonez: lekki, wegański
Na placu boju wykładam ekwipunek. Mam tu granaty, drewniane kolce do nadziewania, błyszczące ostrza; żelazne szpikulce… Miski, kokilki, garnuszki, talerze. Durszlaki, foremki, kubki, kieliszki, radełka, papilotki, brytfanny, dzbanuszki i inne gadżety, które gdyby tylko wpadły w ręce James’a Bonda, to biedak popadłby w niemoc i ciężka deprechę. Bo biorąc pod uwagę jego high-tech arsenał mniemam, że przytłoczyłaby go nie tyle ilość tych wszystkich klamotów, ale ich przeciętność. A skoro mowa o mało skomplikowanych rozwiązaniach i kuchennych gadżetach, to gdybym miała wymienić ulubione urządzenie, tuż obok miksera, byłby to blender – zwykły, manualny. Zabrzmi to trochę jak skrawek paradokumentalnego tasiemca w stylu "dzień, który odmienił moje życie", ale za sprawą blendera właśnie, mogłam powrócić do ulubionych jaj z majonezem i szczypiorkiem. Zjedź nieco niżej, a dowiesz się reszty…
* przepis na ok. 400 ml majonezu *
200 ml schłodzonego oleju (używam rzepakowego). Najlepiej odmierzyć olej do naczynia z dzióbkiem.
100 ml schłodzonego mleka sojowego
2 łyżeczki octu (użyłam ryżowego)
Łyżeczka soli (użyłam himalajskiej)
Łyżeczka cukru (użyłam ksylitolu)
Opcjonalnie: musztarda (1/2 łyżeczki)
Do wysokiego naczynia (np. służącego do odmierzania składników lub kielicha blendera jeżeli używasz automatycznego) wlej mleko sojowe, ocet oraz dosyp sól i cukier.
Zamieszaj blenderem i spróbuj czy odpowiada Ci proporcja słodyczy, kwaśności i słoności. Jeżeli nie, zwiększ dawkę poszczególnych składników.
Włącz blender ponownie, chwyć olej i stopniowo wlewaj do mieszanki. Jeżeli używasz blendera ręcznego wykonuj ruch w górę i w dół ubijając całość. Blenduj do uzyskania majonezowej konsystencji, która stężeje bardziej po leżakowaniu w lodówce.